Wyjazd - tydzień 1 cześć 1
jak widać młodej też się podoba
Trasa
Odległość z domu do pierwszego miejsca na Słowenii to zaledwie 1000km co dla dorosłych nie jest zwykle problemem. Jednakże dla niemowlaka w foteliku to odległość nie do wytrzymania i podobno niezbyt zdrowa. Dlatego też podzieliliśmy trasę na 3 etapy z dwoma noclegami:
- u znajomych w górach ( dziękujemy Emiśki za przyjęcie :)
- w Austrii w Wiedniu w hotelu
O samej trasie ciężko napisać coś ciekawego zwykle tempomat na 120 i do przodu.
Nie wiem dlaczego ale jak wjeżdżam do Słowenii to zawsze mi się gęba cieszy. Tak jak kiedyś na motocyklu brałem udział kilka razy w cyklach NJMBC (Nocna Jazda Motocyklem Bez Celu) tak mógłbym jeździć (obojętnie na czym) po Słowenii. Tu jest zawsze zielono. Dodatkowo mnóstwo ładnych widoków plus częste pagórki dają sporo frajdy z jazdy.
Pierwszy tydzień
Gdy to piszę to pierwszy tydzień naszej wyprawy już minął, postaram się opisać co się działo w podkategoriach dla porządku.
Atrakcje - Najdłuższy wiszący most na świecie
Przekraczając południową granicę chcieliśmy zobaczyć najdłuższy wiszący most na świecie który jest w Czechach 721m wiszącego mostu, jednakże pogoda była bardzo słaba i wszystko wskazywało na to, że będzie padać. Atrakcja ta była dosłownie kilka km od naszej trasy. Finalnie będąc blisko uznaliśmy, że podjedziemy zobaczyć może jednak pogoda nam pozwoli.
No i udało się, na miejscu było dość pochmurnie ale nie padało więc postanowiliśmy spróbować. Na górę wjechaliśmy kolejką a w dół z przygodami zeszliśmy.
Schodząc w dół nieco pomyliłem szlaki za co mi trochę wstyd. Planowaliśmy zrobić z 5km wyszło ok 12km. Było to na pewno mocne rozpoczęcie wyjazdu pod względem fizycznym ale daliśmy radę. Co ciekawe cały czas w powietrzu wisiał deszcz ale pomimo sporego opóźnienia względem planu padać zaczęło 2min po wejściu do samochodu. Fart :)
Sam most uważam, że warty jest odwiedzenia. Szczególnie dla wrażliwszych ludzi to będzie bezpieczny zastrzyk adrenaliny. Dla ludzi którzy lubią wyzwania to poprostu spacer z ładnym widoczkiem.
Slovenske Konjice Pierwszy nasz przystanek na dłużej był w małej miejscowości (ok 5tyś mieszkańców) Slovenske Konjice. Przechadzając się po małym ryneczku i okolicach gdzie wszędzie były jakieś nawiązania do koni, dopiero po 2 dniach ogarnęliśmy, że z nazwy to taki nasz Konin. Nie wnikałem o co chodzi, dookoła były same winiarnie a nie stajnie :). mógłbym tam spacerować codziennie
do dopiero wtorek, c.d.n.