Urlop w Danii 2/2
Ribe
Zwiedzanie Danii rozpoczęliśmy od Ribe- miejscowości, która jest uważana za jedną z najstarszych. Tam odwiedziliśmy muzeum wikingów. Warto było zobaczyć jak wyglądało życie w tamtych czasach. Będę to pewnie kilka razy powtarzał, ale najbardziej uderzająca różnicą pomiędzy Danią a wieloma innymi krajami jest wszechobecna czystość. Nie ma nigdzie graffiti, nie znajdziecie nawet jednej zagubionej butelki czy papierka na ulicy. Bardzo miłe doświadczenie. Duńczycy mają też bardzo silne społeczne przeświadczenie, że wyróżnianie się jest ogólnie niewskazane. Większość domów z zewnątrz jest podobna, nie ma tu jakiś głośnych super aut (chyba, że na blachach DE) i wszystko jest takie dość spójne oraz spokojne.
Hvide Sande
Dalej pojechaliśmy na zachodnią część rozprostować kości nad wodą i coś zjeść. Jak się później okazało Hvide Sande jest jednym z najlepszych miejsc do windsurfingu w Europie.
Jak zwykle odwiedziliśmy latarnię morską na której szczycie było zaskakująco małe wyjście.
Będąc już nad wodą trzeba było zjeść jakąś rybkę. Chociaż… tej raczej nie polecam :) Tu też można podnieść kolejny ważny temat. Dania, dla nas Polaków, jest droga*. Za w/w obiad zapłaciliśmy ok. 240pln,a paliwo 95 w sierpniu 2023 było po ok. 8,70pln. Wejście na latarnie to koszt ok. 30pln/osoba, a z kolei do muzeum cena biletu wynosiła nawet 90pln/osoba.
*jednak patrząc na to nieco szerzej
- zdecydowana większość parkingów za free
- kibelki publiczne - czyściutkie - wszędzie za free
- autostrady za free
- dzieci do 17lat do muzeów i na latarnie za free
Takie podejście jest na prawdę fajne, bo nie ma wielu mikropłatnosci, które Cię wkurzają.
mam nadzieję, że szybko nie zobaczę takiej ceny paliwa w PLN :)
Aalborg
Nocleg mieliśmy na północy Danii, kawałek za miejscowością Aalborg. Była to mała, ale zupełnie wystarczająca, wydzielona część domu na odludziu. Na wstępie zaskoczyła nas absolutna cisza….
Kompletna cisza…
Cisza przerywana tylko (dość często) przez chcące coś małe dziecko :P
Za ciszą szło też małe zabrudzenie światłem. Telefon raczej nie jest zbyt dobrym narzędziem do fotografii nieba a jednak w takich warunkach wystarczył. Droga mleczna była jak namalowana.
Ciekawostką są ich uliczne budki z hot-dogami (ogólnie bardzo dobre), są bardzo często (jak kiedyś u nas kioski ruchu czy teraz sklepy z logiem zielonego płaza)
Ciekawe jest to jak bardzo w Danii są przyzwyczajeni do płatności bezgotówkowych. Wszędzie można płacić telefonem, nawet w kościele świeczki kupuje się przez aplikację.
Skagen
Skoro byliśmy już na północy, to pojechaliśmy na koniec kraju. Tam oczywiście latarnia morska (tu też było takie małe wyjście do góry!) z jakimś mini muzeum.
Tutaj akurat było zaskakująco sporo turystów jak na ten kraj.
Może dlatego, że to właśnie tu spotykają się dwa morza - Bałtyckie i Północne.
Stricte turystyczne podejście było widać np. po autobusie-traktorze na plaży, które krążyły co kilka minut. A szczerze powiedziawszy to było może 1.5km z parkingu…
a to właśnie ten koniec… w sumie zatoczka jak każda inna a jednak ma coś magicznego
Po spacerze na szerokich piaskach odwiedziliśmy “Kościół pod piaskiem” https://naturstyrelsen.dk/lokale-enheder/vendsyssel/den-tilsandede-kirke/
z małą na plecach zejście tymi schodami było na prawdę trudne
obiad musi być - kabanoski i sucharki - nieważne w jakim kraju :P
Odense
Jadąc już dalej, w kierunku Odense, odwiedziliśmy Moesgaard Museum, czyli jedno z bardziej polecanych w okolicy i nie zawiedliśmy się. Jest to muzeum archeologii oraz etnografii i jest to jedno z ciekawiej (pod względem multimedialnym) zrobionych muzeów w jakich byłem. w poprzednim domu mieliśmy zestaw kubeczków z Muminkami, Kasi tak się spodobało, że u nas również każdy dostał swój kubek :)
Odense, miasto Hansa Christiana Andersena, liczące niecałe 200 tys. mieszkańców. Jak to w Danii- czyściutku i spokojnie.
Kopenhaga
Do stolicy prowadzi tylko jeden most, za przejazd płacimy 186pln :P Sama Kopenhaga, jak to zwykle stolica, jest ogromnym miastem (w sumie ponad 1,3mln mieszkańców) ale w odróżnieniu od wielu innych stolic jest tu spokojniej, czyściej (tak, powtarzam się) i nawet na drogach jeździ się tu bez zbędnego chaosu czy pośpieszania (mało powiedzieć, że przez prawie tydzień przebywania w Danii ani razu nie słyszałem klaksonu!).
Te stożki w parku w centrum miasta to… toalety publiczne (oczywiście bezpłatne i z przewijakiem dla maluchów)
O centrum nie napiszę zbyt wiele, bo byliśmy tam tylko na kilka godzin. Na pewno trzeba wrócić, żeby mieć więcej do powiedzenia/napisania.
Møns Klint
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się na chwilę na południowo-wschodnim krańcu żeby zobaczyć białe klify o wysokości do 128m. Niestety mieliśmy tylko 30min i nie udało się za dużo pospacerować, ale na pewno warto wrócić żeby zobaczyć to miejsce w pełnej krasie.
A to zapomniana przez świat buda która do 16 była piekarnią, a później pizzerią! Bardzo dobra pizza! https://maps.app.goo.gl/4CNVensMkQC2R7yt6
Prom
Do Niemiec wracaliśmy promem z Rødby do Puttgarden. Był on znacznie tańszy niż z Gedser do Rostock i w sumie bardziej nam pasował, bo i tak musieliśmy gdzieś jeszcze zatrzymać się na noc żeby nie jechać za długo z małą na raz. uczenie się chodzić gdy wszystko się rusza nie jest najlepszym pomysłem, ale co ja jej będę mówić…
Dalej nocka w Niemczech i powrót do domu.
Podsumowanie
Dania to kraj, który na pewno warto odwiedzić. Ma wiele do zaoferowania i nam, Polakom będącym wiecznie w biegu, może dać trochę spokoju. Życie toczy się wolniej w zgodzie z naturą i z innymi ludźmi.
Pomimo faktu, że ceny są dość wysokie jak dla nas, to na pewno jeszcze tam wrócimy.
W sumie przejechaliśmy 3200km i wyjazd wyszedł nas ok 10 tys. PLN za 11 dni (5 Dania i 6 Niemcy). Dość sporo, ale warto było.